27     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Out of This World 2 : "Heart of the Alien"

Krzysztof " Kiniu " Hulboj


W poprzednim numerze, rozrzewniłem się nad gierką i sobą, a w tym zapraszam was do obiecanej solucji. Znajdziecie tu też kody i kolorową mapkę. Zapraszam do lektury....



Czerwony smok posłusznie posadził na ziemie "opiekuna" i nieprzytomnego Lestera. "Obcy" położył delikatnie ziemianina. A sam postanowił skończyć tyranię Czerwono-okiego.
Opiekun...

POCZĄTEK
Jako "obcy" zaczynam w zburzonej wiosce obcych, a koło nogi pałęta się niewinny mały zwierzaczek. Idę w lewo i od razu napotykam wygłodniałego "lwa". Szybka przebieżka w prawo i w ostatniej chwili podciągam się na fragment betonowego łuku. Bestia przebiega dołem i zajmuje się biednym zwierzaczkiem a ja spokojnie idę dalej w lewo. Skok nad wyrwą w ziemi i moim oczom ukazuje się następny "lew" przechadzający się na drugim planie. Zbyt długie podziwianie przyrody w tym miejscu może skończyć się tragicznie. Dalej przeskoczyłem po kolei nad trzema złośliwymi kwiatkami strzelającymi wybuchowym nasieniem. W następnej lokacji napotkałem dosyć szeroką przepaść, stanąłem przy samej krawędzi, i skoczyłem jednak odstęp był za duży i wylądowałem na niższej półce skalnej. Musiałem się podciągnąć by iść dalej w prawo. Tutaj wściekły nietoperz, zatacza chaotyczne ruchy na ziemią. Wyczekałem odpowiedni moment i przebiegłem dalej. I tutaj latają te krwiożercze paskudy! Tym razem w parze.. zaciekle krążą nad czymś, wyczekałem i prześlizgnąłem się w odpowiednie miejsce. Podniosłem z ziemi wspaniały czerwony pejcz. Bynajmniej nie do zabawy w tresera mi się przyda.
Ostrożnie opuściłem żerowisko nietoperzy i zatrzymałem się przy samym krańcu przepaści, przestraszony drobnym trzęsieniem ziemi. Teraz na pewno nie uda mi się przeskoczyć, ale od czego mój nowy nabytek. Wystrzeliłem z pejcza w powietrze ("góra" + "b") i jak tarzan na lianie przedostałem się, na drugą stronę. Teraz ostrożnie nad kwiatkami. Nawet otarcie powoduje wystrzelenie w kierunku ofiary masę wybuchowych nasion. W następnej lokacji przechadzający się "lew" zirytował się dostatecznie by przypuścić na mnie atak. Można po prostu przebiec tę lokację. Ale ja wolałem dla pewności unieszkodliwić bestie. Biegiem z powrotem przeskoczyłem nad kwiatkiem. Rozpędzone zwierze nie miało tyle szczęścia i wpadło w zasadzkę. Gdyby eksplozja nie rozniosła zwierza na kilometr, roślinka nie rozpyliła by nasionek, zadziwiające jak natura czasami potrafi człowieka, przepraszam obcego zaskoczyć.
Po tej krótkiej lekcji biologii udałem się w prawo. Drobne zatrzęsienie ziemi spowodowało oberwanie się gruntu w lokacji z przepaścią. Bez namysłu dałem nura w powstały otwór. Lot nie był długi aczkolwiek nieprzyjemny. Znajduje się teraz w pieczarze a ze stalaktytów kapie żrący kwas, przy którym woda królewska to H2O. Nie ruszając się z miejsca poczekałem aż najbliższe krople spadły na ziemie i wskoczyłem w bezpieczny rejon pośrodku. W ten sam sposób przeskoczyłem następne kropelki i udałem się nad malowniczy podziemny staw. Kąpiel nie wskazana ! Za pomocą pejcza i pokaźnego stalaktytu przedostałem się suchą nogą na drugą stronę żrącego bajorka. Potem puściłem się biegiem do windy. Ruszam w górę, ale spokojną przejażdżkę zakłóciły mi toksyczne gazy, wybuchające z pomiędzy szczelin skalnych. Tutaj musiałem być zdecydowany. Szybko na dół, potem do góry i tak samo piętro wyżej. Nareszcie na górze!

Początek

Teraz biegiem do pomieszczenia żeby impulsem elektrycznym naładować broń i poprawić krążenie krwi. Ho ! mój czerwony bat stał się czymś więcej niźli łapka na muchy. Ale ostrożnie ze strzelaniem bo energia szybko może się wyczerpać i niewiadomo kiedy znowu uzupełnię jej brak. Cofam się do błękitnych drzwi i znikam w nieznane. Może tam będzie przyjaźniejsza atmosfera.

WIĘZIENIE I KOPALNIA
Pojawiam się i nawet nie zdążyłem się rozejrzeć, a tu już strażnik stawia zaporę energetyczną i strzela szybkimi wiązkami lasera. Dobrze że w porę postawiłem zasłonę [przytrzymać "a"]. Bat okazuje się dużo wolniejszy od broni strażnika, ale ma większą siłę rażenia. Potroiłem dla pewności zaporę ogniową i zrobiłem kroczek do przodu, żeby nie dziurawić własnej konstrukcji. I w miarę szybkimi pojedynczymi salwami (krótko "a") wykończyłem zaporę strażnika więziennego. Zdziwiony nie zdążył postawić nowej. Po chwili zwęglony szkielet efektywnie rozsypał się po więziennej posadzce. Odwróciłem się w stronę betonowych drzwi i postanowiłem wypróbować czwartą funkcję broni czyli skumulowaną wiązkę energii (przytrzymać "a" około 3 sekund). Z potężną siłą i hukiem laser wyrąbał solidne [chyba betonowe] drzwi. Narobiło to trochę hałasu, więc postanowiłem na wariata wbiec w następną lokację i pomogło zaskoczeni strażnicy chociaż chcieli nie mogli mnie trafić z tej odległości. Wpadam w następny korytarz a tu cztery betonowe ściany blokują dalszą ucieczkę. Nie tracąc zimnej krwi podbiegam na połowę ekranu , odwracam się twarzą do zziajanych gonitwą obcych i stawiam solidna potrójna zaporę. Potem z kumulowaną wiązka niszczę pierwsze dwie przeszkody. Dwójka strażników wściekle strzelając seriami zdążyła przybliżyć się nieco do mnie i prawie doszczętnie zniszczyli mi zasłonę. Zaraz po rozwaleniu drugiej ściany odwróciłem się postawiłem potrójną zaporę . Utorowałem sobie wreszcie drogę i uciekłem z stamtąd jak najszybciej.
Zatrzymałem się na skraju w następnej lokacji. Tutaj jest już troszkę spokojniej. Na przeciw mnie złowrogo jarzy się elektryczna przeszkoda, wyłączana pstryczkiem z nie dostępnej dla mnie pozycji. Strażnik elegancko maszeruje w lewo i prawo niczego się nie spodziewając. Jednak broń ma w pogotowiu, chyba coś usłyszał ;) Gdy podchodzi do krawędzi zawijam bat wokół całkiem ładnego czegoś na suficie i w starym dobrym stylu rodem "Piratów"- Polańskiego zrzucam solidnym kopniakiem w plecy delikwenta. Z wielkim łomotem wpada w otwór i znika gdzieś na dole.

Więzienie i kopalnia

Upadając niefartownie oddaje strzał z lasera niszcząc pstryczek i wyłączając w prezencie zaporę z prądu, na setna sekundy przed tym jak wylądowałem w jej miejscu. Uff było "blisko" ale się udało. Zadowolony ze szczęśliwej karty idę do windy, tutaj jednak kolejny pstryczek i zapora. Musiałem szybkim ruchem wystrzelić z bata w włącznik, aby dezaktywować przeszkodę (w połowie windy przodem do włącznika szybko "b" i "dół") Jeszcze tylko zwinny unik przed smrodliwym gazem strzelającym ze ściany (ciekawe.. może to są opary kanalizacyjne obcych?) Biegnę w lewo i wpadam na jasno oświetlony dwoma lampami hol. Po środku w ciasnym otworze zaklinował się biedny pechowy strażnik którego zrzuciłem wcześniej. Krzyczy "Maj ceruma!...anesta!!" i rozpaczliwie wierci się próbując wydostać z sytuacji. Ja mam inne zajęcia, musze zemścić się na wstrętnym "czerwono-okim", szefem tego całego zamieszania. Porządny skok nad uwięzionym biedakiem i biegnę dalej w prawo. (Na górze, w szybie wentylacyjnym czołga się Lester, mój ziemski przyjaciel!! Nie mam pojęcia co on tutaj robi, chyba wyzdrowiał, zerwał się z legowiska i ruszył za mną żeby mi pomóc ;-) ) Na środku zatrzymuję się przed dwoma strażnikami. Stawiam zaporę i szybkimi strzałami przebijam się przez jedną zasłonę wroga, miałem szczęście laser trafia pierwszego gościa i zwęgla go momentalnie. Drugi pospiesznie stawia barierę i ostrzeliwuje się. Nie mam już ochoty na zabawę. Kumuluję potężną wiązkę energii i spokojnie czekam aż zapora delikwenta się wyczerpie, wtedy puszczam spust a gość trafiony rozpływa się w powietrzu.
Podążam za kolegą, który utknął w szybie zaraz na głową strażnika. Na dole czyha drugi "obcy". Podciągam się bez zastanowienia na wyższą półkę, robię dwa kroki do przodu i stawiam pojedynczą zasłonę. Strażnik chyba polerował pistolet bo dopiero teraz zaczyna atakować. Wystrzeliłem z bicza ponad głowę "obcego" i zrzuciłem na niego ciężką kratę. Teraz Lester jest wolny, wypada ofiarnie z szybu, otrzepuje niewidoczny kurz i bierze bombę którą upuścił strażnik. Powinienem teraz się teraz cofnąć w prawo żeby uśpić czujność ostatniego wroga. To też robię, potem wracam i staję obok kolegi. Razem teleportujemy się na dół ja stawiam zaporę a Lester puszcza bombkę na strażnika. Droga wolna ! W następnej lokacji dobiegamy do windy i tutaj się rozłączamy, podsadziłem go do kolejnego szybu i za chwilę zniknął czołgając się zawzięcie. No cóż może będzie nam dane się jeszcze spotkać.
Zjeżdżam na dół i przechytrzam dwie pułapki gazowe. [szybko "góra" i "dół"] następnie celnym strzałem w pstryczek dezaktywuje elektryczną pułapkę poniżej. Teraz maraton z przeszkodami w lewą stronę, na początku napotkałem na siedem zbójeckich purchawek. W odpowiednim czasie przemknąłem się, zatrzymując dopiero przed wyrwą w ziemi najeżoną kolcami. Bat zaczepiłem o stalagmit i przedostaję się na drugą stronę. W następnej lokacji znowu wyrwa w ziemi. Po raz ostatni spotkałem tu nieszczęsnego strażnika a ściślej jego wierzgające kończyny kroczne, okazało się że dalej tkwi po pas w bagnie a dosłowniej w dziurze około siedmiu metrów nad kolcami. Ponieważ odległość była za duża, musiałem użyć pejcza. Bat zawinął się o nogi delikwenta, a ja przeleciałem na drugą stronę, jednak siła była tak doża że wyrwała go z otworu. Biedaczysko wpadł na kolce i w ten sposób zakończył się ostatni epizod naszej krótkiej znajomości. W następnej strefie napotykam gaz strzelający z ziemi i żarłoczne macki zwisające z sufitu, trzeba trochę uważać ale celna wiązka laserowa załatwia sprawę tej ostatniej. Dalej znajduję się teleport do wyższych kondygnacji. Przyzwyczajony do ciężkich przepraw, nie liczę na odpoczynek.
"CZERWONO-OKI"
Teleportowało mnie do mrocznego miejsca, aż strach iść dalej. Właściciel tego miejsca lubuje się najwidoczniej w kolekcjonowaniu kości obcych. Wszędzie porozrzucane leżą czaszki, a na hakach wiszą pobielałe ze starości szkielety. Brrr.... bardzo nie przyjemne. Powoli krocząc rozglądam się przygotowany na najgorsze. Jednak nie przewidziany atak z tyłu totalnie wybił mnie z równowagi. Napastnik powala mnie na ziemię i zaczyna kopać. Potem przykłada laser do głowy i w tym momencie zauważa Lestera przyczajonego na półce z pudłami. Teraz rozwścieczony z furią oddaje strzały zrzucając przyjaciela razem z pudłami na ziemię. Na szczęcie Lesterowi udaje się po cichu wygramolić spod stery rupieci i podczołguję się do mnie. Troskliwie patrzy, czy wszystko w porządku. Los rzucił profesora w ten dziwny świat, gdzie na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo. Pobity brutalnie "obcy" jest jedyną mu przychylną osobą w tym dziwnym miejscu.
W przypływie gniewu Lester rzuca się na plecy czerwono - okiego. Ten próbuje go zrzucić co mu się nie udaje, człowiek trzyma się mocno i nie ma zamiaru odpuścić. Raz po raz uderza po czerwonych oczach "obcego". W końcu zaatakowany wróg, przysmaża Lestera na elektrycznej barierze, ten puszcza się i bezwładnie opada na ziemię.
Rzucam się biegiem w prawo. Na drodze spotykam najpierw jednego strażnika, potem uważam na spadające pudło - pułapkę. Najpierw niszczę wyłącznik, a potem używam bata na wiszącej skrzyni, toruję sobie w ten sposób drogę. Dalej w prawo, załatwiam zaspanego strażnika i skaczę po środku ekranu nad ukrytą pułapką. Teraz mijam zablokowane polem siłowym wejście. Uwaga na zabłąkanego jadowitego węża zamieszkującego pierwszą z brzegu czaszkę. Gdzieś po drugiej stronie leży przysmażony Lester. Ruszam dalej. Jeszcze tylko jeden przeciwnik. Na samym końcu znajduje się miejsce gdzie podładowałem na nowo broń. Ze świeżymi siłami wchodzę do niebieskich drzwi.

Mapka przejściowa

WYSADZIĆ MASZYNY!
Pojawiłem się w środku bazy obcych. Biegiem w lewo i postój dopiero pod teleportem. Dalej w lewo gdy pierwsza zapora znika. Załatwiam strażnika i w dół teleportem. Jakiś zaskoczony "obcy" stawia zaporę, na razie nie warto tracić na niego energii, wystarczy postawić zasłonkę i dalej w lewo. Tutaj krok do przodu tak by stanąć pod teleportem i zasłona, do góry, potem w lewo i w dół zaraz za plecami zdziwionego strażnika. Oddałem dwa strzały, jeden w plecy wroga a drogi w urządzenie. Teraz bez przeszkód biegiem w lewo, windą na dół, skok nad wyrwą w ziemi. Tutaj zatrzymała mnie niebezpiecznie wyglądająca pułapka w postaci kilku gejzerów toksycznego gazu. Zaczekałem aż pierwszy gejzer wybuchnie i spokojnie przebiegłem wszystkie. Tutaj znalazłem pracującą maszynę. Potężnym strzałem laserowej wiązki wykluczyłem ja z użytku. Teraz mogłem przejść do następnej lokacji. Z sufitu zwisa tutaj potężna macka.

Maszyny

Lepiej nie podchodzić za blisko. Skumulowana wiązka załatwia sprawę. Teraz mogę spokojnie podnieść pierwszą część bomby. Biegiem w prawo udało mi się ominąć trujące gejzery, skok nad dziurą w ziemi i windą do góry. Dalej w prawo, teleportem do góry. Teraz spokojnie w lewo. Tutaj też latają te paskudne nietoperze i to w dodatku czerwone! Spokojnie wyczekałem aż jeden z nich odleciał a drugi zatoczył koło w powietrzu. Biegiem do przodu. Tutaj strażnik, najwidoczniej z nudów stoi z przygotowaną bronią. Wystarczyło że postawiłem zaporę i teleportowałem się do góry. Tam następny obcy. Zasłona i szybkie salwy pozbawiły przeciwnika życia. W następnej lokacji znalazłem ostatnią część bomby. Teraz z powrotem na dół teleportem i szybko zasłona. Krótka wymiana ognia i droga wolna. W następnej lokacji wyraźnie widać, że komuś zależało na tym by nikt nie przedostał się dalej.
Na ziemi pole siłowe i pozioma zapora elektryczna. Podszedłem blisko i wystrzeliłem batem w powietrze w momencie nieaktywności pułapki. W następnej lokacji podłożyłem pod maszynę bombę. ["a" + "b" + "c"]. Poczekałem w poprzedniej strefie z elektrycznymi pułapkami na wybuch i wróciłem obejrzeć swoje dzieło [a raczej destrukcje]. W ten sam sposób jak poprzednio udałem się w prawą stronę. Ominąłem wstrętne gacki i teleportem w dół. Uwaga na wystające macki z sufitu ..uff ,wcześniej mogłem spokojnie przebiec, jednak teraz przez tę nieuwagę mogłem słono zapłacić. Dalej pędem w prawo. Teraz pozwalam sobie na pojedynek ze strażnikiem teleportu i wystającymi mackami w następnej lokacji. [Tylko ostrożnie z amunicją, broń mam praktycznie wyczerpaną!] Po czym udaję się w górę. Szybko przemykam koło flegmatycznego gościa na górze. Idąc w lewo używam następnego cudnego wynalazku do przenoszenia cząstek by stanąć na wyższej półce. Ten pan jest poważnie przygotowany na atak od frontu, jednak nie przewidział tego że jedną wiązką zniszczę ścianę a potem jego. Wyżej znajduje się "ładowarka" do broni. Teraz mogę spokojnie szarżować, idę w lewo. Szybki strzał w strażnika, zanim zdąży postawić osłonę i teleportem na wyższe piętro. Teraz idąc w lewo zauważyłem że lewitująca wcześniej kładka, opadła wraz z unieszkodliwieniem drugiej maszyny. Na końcu czekają drzwi.

OSTATECZNA POTYCZKA Z "CZERWONO - OKIM"
W następnej strefie aż zagotowała się moja obca-krew. Na ścianach wstrętny tyran, rozciągnął zwłoki umęczonych i zmasakrowanych współbraci. Przez nieuwagę na głowę spadła mi skrzynia i wytrąciła broń. Teraz jest tylko bronią białą i nie pomoże ponowne naładowanie energią. Ten incydent nie ostudził mojej kipiącej nienawiści do głównego prowodyra całej tragedii wioskowych braci. Wchodzę w następne, bogato zdobione drzwi. Idę powoli w lewo. Znienacka potężny cios rzuca mnie na ziemię, jednak broni nie wypuściłem. Wstałem szybko i wycelowałem batem w wiszącą nad czerwono - okim skrzynie. Ten gościu ma chyba kark ze stali bo tylko lekko mu się zakręciło w głowie i wycofał się do tyłu.

Finał

Idę powoli dalej. Robię jeden krok w jego kierunku i strzelam z bicza po czerwonych ślepiach. Znowu krok w przód i następny cios w okolice twarzy. Teraz szybkie uderzenie z bata w wiszącą skrzynię i twardy przeciwnik, słaniając wycofuje się. Podążam za nim nabierając więcej pewności siebie. Dwa szybkie uderzenia wpychają czerwono - okiego na zapadnię. Robię krok w przód i pociągając pierwszą dźwignię wrzucam pobitego na dół, w pobliże klatek z "lwem" i uwięzionych braci. Bez skrupułów pociągam za następną dzwignię. Czerwono - oki zabawiał się rzucając więźniów "lwom" na pożarcie. Teraz jego spotkał podobny los. Po krótkiej walce "lew" zaciąga podłego tyrana w czeluście klatki.
I to wszystko! Z klatek uciekają więźniowie i podpalają to co należało do tyrana. Podczas całego zamieszania "Opiekun" znajduje martwego Lestera. Przynosi na rękach jego zwłoki do wioski, gdzie w magnetycznej urnie, doszczętnie proszkuje jego ciało. Niestety jestem bardzo zaskoczony zakończeniem. Nie będę przytaczał jak wyobrażałem sobie dalsze losy profesorka. Ale na pewno nie to że profesor Lester zostanie na obcej planecie na wieczność. Przecież tam na Ziemi czeka jego wspaniałe czarne Ferrari !!!


KODY:
1. BDXF
2. XRCL
3. KGDD
4. DGBJ
5. RLRB
6. RJLG
7. LKHC
8. HJJG
9. TTKX
10. CXLD
11. TBBL
12. FXRT
13. CDJR


27     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Out of This World 2 : "Heart of the Alien"