36     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : The Ring


Paweł " GONZO " Kazimierczak


W roku 1998 w Japonii powstał film o dźwięcznym tytule ‘Ringu’. Po niebywałym sukcesie obrazu w tamtym regionie, Ameryka zwietrzyła szansę na wyciągnięcie pieniędzy od amerykańskich i europejskich widzów. Zgodnie ze swoim pomysłem nakręcono nową wersję przeboju. I właśnie o nowej odsłonie filmu mówi ta recenzja.



W związku z tymi dwoma filmami w Polsce, jak to w Polsce powstało zamieszanie. W tym samym czasie wpuszczono obie wersje do kin pod bardzo różniącymi się tytułami: ‘The Ring’ (prod. USA 2002) i ‘The Ring- Krąg’ (prod. Japonia 1998). Polak potrafi.

CZY TO FILM O BOKSERACH?
Nie, to nie film o bokserach. Fabuła w amerykańskiej wersji, bo ja bierzemy na warsztat, opowiada o tajemniczej kasecie VHS. Na początku poznajemy dwie nastolatki, z której jedna oglądała nagranie. Okazuje się, że po obejrzeniu taśmy dzwoni telefon, który mówi nam, że został nam tydzień życia. Jedna dziewczyna ginie w piątej minucie filmu, druga trafia do szpitala psychiatrycznego. Nie ma to jak wesoły prolog.

O Boze! To ‘reka’!

Później kaseta trafia do krewnej ofiary (dziennikarki prasowej), ta ją oczywiście ogląda. Dowiaduje się jednak o legendzie otaczającej nagranie i rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Na biurku dziewczyny znajduje zdjęcia do wywołania. Po odbiorze zauważa pewien szczegół. Twarz nastolatki (i jej przyjaciół, którzy również nie należą już do tego świata) na jednym zdjęciu jest rozmazana i wykrzywiona. W ten sposób pani dziennikarka ma już jakieś poszlaki. W trakcie filmu kasetę ogląda także jej syn i były chłopak. Spokojnie, dalej nie opowiem.

SZTUCZNA ATMOSFERA ZAGROŻENIA
‘The Ring’ jest w moim mniemaniu dobrym horrorem (choć nie należy popadać w euforię). W kinie żyły pompowały mi adrenalinkę aż miło i wcale nie żałowałem wydanych pieniędzy.

A mamusia mówiła: jak będziesz siedział blisko telewizora to popsujesz sobie wzrok.

W drugiej godzinie filmu siedziałem już jak na szpilkach i zatkniętymi uszami. Może było to spowodowane strachem, a może (i to jest bardziej prawdopodobne) tym, że każda, nawet półsekundowa, ‘straszna’ scena była w parze z okropnym piskiem.
Tego nie sposób było wytrzymać. Same sceny grozy, aż takie przerażające nie są i reżyser musiał chyba jakoś sobie dopomóc. Mimo tego zaręczam, iż warto iść na film z dziewczyną. Tylko załatwcie sobie wcześniej zatyczki do uszu to nie będzie problemu.

A JAK MA SIĘ SPRAWA Z AKTORSTWEM
Zawodowo nie zajmuję się filmem i traktuję to raczej jako hobby lub dodatek do grania. Z tej przyczyny niewiele mówią mi nazwiska osób odtwarzających główne role. Fakty wyglądają następująco: reżyserem filmu jest niejaki Gore Verbinski, a trzy główne role odtwarzają Naomi Watts, Martin Henderson i Brian Cox. Gra aktorów jest bez zarzutu, choć w ‘The Ring’ najważniejsza jest sama opowiadana historia. Najciekawiej wygląda moment śmierci, a także osoba, która go powoduje. Sorry za ogólniki, ale nie chcę psuć Wam zabawy. W każdym bądź razie bądźcie przygotowani na śluz i uśmiech od ucha do ucha (i nie chodzi mi tu o zabawy tasakiem ;). Najlepsze są gwałtowne zwroty akcji, które nie zdarzają się w amerykańskich produkcjach zbyt często, a świetnie budują napięcie. Za to należą się podziękowania reżyserowi. Dzięki Bogu nie poszedł on na łatwiznę i nie zrobił z ‘Ringu’ bajki dla dzieci.

IŚĆ CZY NIE
Jak już zdążyłem napisać ‘The Ring’ spodobał mi się.

Myślałem, że to dzieci rysują, a dorośli patrzą ;)

Historia jest W MIARĘ wiarygodna i nie wywołuje uśmiechu politowania. Widz szybko wsiąka w klimat obrazu i wspólnie z bohaterami przeżywa chwile grozy. A chyba o to chodzi w horrorach, czyż nie? Ostatnio w kinach nie ma za wielu filmów tego gatunku (są za to thrillery), a przecież człowiek lubi się bać. ‘The Ring’ nie stanie się na pewno klasyką horroru, ale wiecie, na bezrybiu i rak ryba. Film nie jest zły i jeśli nie macie co ze sobą zrobić to wybierzcie się wieczorkiem na seans. Wrażenia gwarantowane. I pamiętajcie: nie oglądajcie bezpańskich kaset albo przerzućcie się na DVD ;)

P.S. A tak na marginesie to ‘The Ring’ wersja amerykańska jest od 18 lat. Nie wiem dlaczego, bo gorsze sceny są pokazywane w pierwszych lepszych wiadomościach (relacje z wojen) albo w filmach o 20.00. Też ci paradoks.


36     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : The Ring